• Główna
  • Aktualności
  • Nasza pasieka
    • Lokalizacja
    • Historia
    • Pszczoła murarka
  • Produkty
    • Nasze miody
    • Pyłek
    • Propolis
    • Wosk
  • Pszczelarz
    • Certyfikaty
    • Wspomnienia
    • Wiersze
    • Rysunki
  • Nasza kuchnia
    • Miód w kuchni
    • Grzyby w kuchni
    • Przetwory i inne przepisy
    • Nalewki
  • Nasza ogród
    • Byliny
    • Ogród ziołowy
    • Krzewy ozdobne
    • Sadownictwo
  • Sprzedaż nadwyżek
  • Biblioteczka
  • Strona startowa
  • Kontakt
  • Linki
  • Mapa
  • RODO

Nasza kuchnia

    Nasza tradycyjna domowa kuchnia, czerpiąca z bogactwa owoców ziem południowego Podlasia oraz Polesia,  wykorzystuje miód jako składnik wielu receptur. Większość z nich, spisana przez nasze babcie i dziadków przed ponad stu laty w kronikach rodzinnych, przetrwała do dzisiaj w niezmienionej formie. Pragniemy podzielić się z Państwem niektórymi tajemnicami kuchni Netczuków, Wolskich i Mankiewiczów sprzed ponad wieku. Jest to kuchnia typowa dla Międzyrzeca Podlaskiego i Międzyrzecczyzny, nieraz zaskakująca w doborze składników i prostocie. Nie bez znaczenia dla naszej kuchni były też stare książki kucharskie naszych babć i mam. Wiele cennych przepisów leży zapisanych na starych niszczejących kartkach i w pożółkłych zeszytach w naszym archiwum domowym. Wiele z nich przez lata wykonywania zmodyfikowaliśmy. Aby jednak uchronić te oryginalne przed zapomnieniem będziemy prezentować je na naszych stronach. Od wielu już lat trwa też przygotowanie rodzinnej Księgi przepisów rodzinnych.
    Tradycje kulinarne rodziny wzbogacone są od lat o przepisy kuchni mazowieckiej z Zawkrza, wniesione we wianie przez Henrykę z Puszczów Netczukową, jako najcenniejszy depozyt zdolności kulinarnych jej mamy, babci i prababci z domów Puszczów, Witkowskich i Czyżyków.
     Kuchnia ta dawniej bazowała wyłącznie na produktach naturalnego pochodzenia, na tym co wyhodowano i wytworzono w gospodarstwie rolnym - swojskim mięsie, mleku, twarogu, śmietanie i jajach, a także na płodach rolnych i roślinach uprawianych na własnych zagonach i ogrodach w zgodzie z naturą. Były to głównie warzywa kapustne, strączkowe, korzeniowe i dyniowe, cebulowe a także pomidory. Uzupełnieniem tej kuchni były wszelkiego rodzaju owoce leśne, grzyby, zioła, sprowadzane przyprawy i kolonialne specjały. Dziś większości tych produktów nie kupimy w sklepie. Dlatego dla zachowania smaków dzieciństwa, zwłaszcza świąteczne potrawy przyrządzamy z produktów najwyższej jakości, pochodzących z naturalnego ekologicznego chowu od sprawdzonych dostawców. Szczególne miejsce zajmują rośliny wyhodowane w naszym ogrodzie i domowe przetwory owocowo-warzywne.
 

Przepisy kulinarne z Podlasia i okolic Międzyrzeca Podlaskiego

    Przepisy te pochodzą z lat międzywojennych aż do 1957 r., gdy na stałe opuściłem Międzyrzec Podlaski, wyjeżdżając do Wrocławia do mojej matki chrzestnej. Do mego rodzinnego domu i miasta już nie powróciłem, ale zostały mi w pamięci przepisy i smaki tamtych lat, których nie mogę zapomnieć. Muszę nadmienić, że lubiłem przebywać przy mamie, babci czy też u sąsiadów gdy ktoś coś gotował. Przyznam, że sam też często zabierałem się do gotowania, na przykład kiedy mama z tatusiem byli w polu, a ja przychodziłem ze szkoły gotowałem treściwe zupy dla młodszych sióstr, brata i mych rodziców, którzy po powrocie z prac polowych musieli zrobić obrządek w zagrodzie, nakarmić świnie, krowy i konia, a dopiero potem mamusia przychodziła do domu i coś robiła dzieciom do jedzenia. Nieraz bywało, że młodsze rodzeństwo już się pospało. Jakie było zdziwienie rodziców kiedy na stole czekały na nich talerze pełne sycącej, gorącej i treściwej zupy, pierogów czy też innych dań. Często z ukrycia widziałem matczyne łzy, to była dla mnie pochwała.
    Zaraz po II wojnie światowej, także i podczas wojny, w Polsce było bardzo ciężko. Brakowało pieniędzy, pracy, nie wiele też było w sklepach. Wszystko powstawało z gruzów, panowała wielka bieda, dlatego podam kilka dań biedoty z tamtych lat. Dziś może to i wstydliwe, ale tamte dania były smaczne i pozwalały przeżyć wielu mieszkańcom Międzyrzeca. Najwięcej biedy było na przednówku, gdy bardzo wielu, „dziadów” chodziło po domach i prosiło o jedzenie i jałmużnę dla głodujących dzieci i rodzin. Dom moich rodziców przyjmował takich biednych ludzi. Mamusia nigdy nie zostawiła biednego w potrzebie, chociaż sama miała nie wiele. Niech jej Bóg to wynagrodzi.
    Potem gotowałem w wojsku na okręcie w zastępstwie kowala, którego zrobiono kucharzem. Tak gotowałem za niego przez pół roku aż nauczyłem go przyrządzać smaczne posiłki. Gotowałem też na izbie chorych gdy kucharz trafił do aresztu lub był na urlopie. Na telefon do dowódcy okrętu dzwonił komandor szpitala lub lekarz dyżurny izby chorych na Oksywiu i szedłem na Oksywie, na izbę chorych by tam gotować. Nieraz inni kucharze z okrętów przychodzili do mnie i pytali się jak ugotować jakieś danie, po prostu znali mnie w porcie i na Oksywiu.
    Niektóre dania sam wymyślałem, po prostu eksperymentowałem, tak dla ciekawości. Dania te będę oznaczał (+). Może te dania gdzieś się powielają, ale w latach pięćdziesiątych jako 10-13 letni chłopiec nie miałem żadnego pojęcia, że mogły już istnieć jakieś podobne dania, niektóre wymyśliłem już w wojsku. Pragnę też nadmienić że pierogi z kaszy gryczanej i inne dania nie zawsze były robione na co dzień ze względu na to, że trzeba było ją kupić, a jak się kupiło to przeważnie szła do kaszanki, chyba że ktoś miał własną kaszę. Takie były czasy. Bardziej rozpowszechniona była kasza jaglana, manna, perłowa (pęczak), a ze strąkowych fasola Jaś, inne fasole, groch, soczewica, z kapustnych rzepak na olej - wspaniała rzecz. Później dam przepis na przygotowanie do jedzenia oleju. Łopuchy po wyciśniętym oleju dawało się krowom po ocieleniu aby dawały więcej siary – mleka, które czasami człowiek podkradał i robił nie zapomniane w smaku placki dziś to już wspomnienia tamtej epoki. Dziś nikt ręcznie nie tłoczy oleju i nie daje wyciśniętego odpadu ocielonym krowom, dla specyficznego smaku mleka. Takie placki babcia i mamusia robiła raz na kilka lat w zależności od tego ile było krów. Siarę - mleko krowie można było brać od półtora do dwóch tygodni i to niewielkie ilości ze względu na cielaka. Tak oto przybliżyłem Państwu trochę historii tej kulinarnej i zapomnianej z mego dzieciństwa, a ochoczo podglądałem te rzeczy, które mi smakowały. Może byłem łakomy na te dobroci czystej natury, dziś już sam nie wiem. 

Nasza kuchnia - spis treści

Miód w kuchni
Grzyby w kuchni
Przetwory i inne przepisy
Nalewki
© 2008 Netczukowie - Pasieka Rodzinna Tadeusza Netczuka od 1970. All rights reserved unless otherwise noted.