• Główna
  • Aktualności
  • Nasza pasieka
    • Lokalizacja
    • Historia
    • Pszczoła murarka
  • Produkty
    • Nasze miody
    • Pyłek
    • Propolis
    • Wosk
  • Pszczelarz
    • Certyfikaty
    • Wspomnienia
    • Wiersze
    • Rysunki
  • Nasza kuchnia
    • Miód w kuchni
    • Grzyby w kuchni
    • Przetwory i inne przepisy
    • Nalewki
  • Nasza ogród
    • Byliny
    • Ogród ziołowy
    • Krzewy ozdobne
    • Sadownictwo
  • Sprzedaż nadwyżek
  • Biblioteczka
  • Strona startowa
  • Kontakt
  • Linki
  • Mapa

Pszczelarz - Wspomnienia

    Od wielu już lat spisuję wspomnienia z Międzyrzeca. Kolejne rozdziały będę w tym miejscu sukcesywnie publikował.

Piękny jest kraj, w którym żyjesz i pracujesz,
Ale najpiękniejsza jest kraina ojcowizny.
Choćbyś miał złote góry to i tak
Wrócisz myślami do ojca i matki.

    Mojej rodzinie


Wstęp

    Dedykuję ten pamiętnik mojej rodzinie, a zwłaszcza mojemu kochanemu synowi Łukaszowi, który prosił abym napisał o sobie i mych przeżyciach. Byłem wręcz „atakowany” do opowiadania wspomnień o rodzinach Wolskich, Mankiewiczów, Netczuków i wszystkiego co tylko sobie przypomnę. Ponieważ żył jeszcze mój tatuś, ciocia Helena Steciukowa - moja chrzestna i ciocia Tola Jakubowicz - siostra mego tatusia, syn mógł porównać me wspomnienia z opowieściami mego rodzica i ciotek. Tak dla mego syna historia naszego rodu zaczęła nabierać pięknej barwy. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że pomógł mi przywołać wspomnienia z tych i tamtych lat.
    Niejednokrotnie pisałem wiersze, ale po kilku latach niszczyłem je, by się nikt o nich nie dowiedział. Syn prosił abym zapisywał swoje wiersze. Tylko dzięki niemu powstał pierwszy mały tomik wierszy. Syn namówił mnie też żebym narysował kilka obrazków do pamiętnika i rozdzielenia wierszy od siebie. 
    W bardzo młodym wieku opuściłem dom rodzinny. Kiedy skończyłem piątą klasę ciotka  Steciukowa, a moja chrzestna zabrała mnie do Wrocławia. Pomimo że bardzo często jeździłem do domu, niejednokrotnie tęskniłem za zostawionym światem, a w ukryciu płakałem - brak mi było mamy, tatusia, brata i sióstr. Jakby na to nie patrzyć wspomnienia o rodzinnym domu, lasach, łąkach, o małej rzece Piszczce - dopływie Krzny, przy której się wychowałem, a także brak kolegów, których zostawiłem w Międzyrzecu mocno odbiły się na mej psychice. Tak bardzo tęskniłem za domem, lecz nie dawałem tego po sobie poznać. I dlatego dziś kiedy piszę wspomnienia lub wiersze, one łączą się obrazami krajobrazu mego kochanego Podlasia oraz kochanego domu. Tych wspomnień nikt mi nie zabierze, nawet czas. Są piętnem mego smutku, a zarazem miłości i wybaczenia do najbliższych.
    Bardzo bym chciał aby młodsze pokolenia Netczuków nie zapominały nigdy o grobach ojców naszych. Gdy tak będzie – Rzeczpospolita wieczną będzie. Ten wątek oddaję m.in. w wierszach Groby Ojców..., Przestroga Ojców..., a tęsknotę w Powrotach, Broniłem mego ducha przyszłości. Wszyscy mamy sekrety. Przez lata moim największym sekretem była pamięć i przynależność do rodziny oraz miejsca, w którym się wychowałem.

Rozdział I - Dziecko wojny (1944-1946)

    Piękna kraina lasów, łąk i rzek, łanów zbóż podzielonych szachownicą zielonych pól jak tafla jeziora. To się kołysze, to zafaluje w podmuchach wiatru. Nizina gdzieniegdzie z wystającą czapą porośniętą przez las sosnowy na pagórkach piaskowych. Zagajniki dębów, siwych brzóz, pięknych wierzb i zielonych olch przy małych strumykach leśnych i rzekach – to urok naszej Podlaskiej krainy.
    Międzyrzec Podlaski to miasto powstałe między południową i północną odnogą rzeki Krzny, jej dopływami Piszczką i Zną oraz Kanałem Wieprz-Krzna. Rzeki te były czyste, zasobne w ryby, kraina bogata w urodzajne ziemie. To wszystko sprawiało że życie po wojnie szybko powracało do normy. Ten piękny, południowy zakątek Podlasia był napełniony energią życia i odbudowy. Troski i bóle przeistoczyły się w pracę, miasto i okolice zaczęły tętnić życiem.
    Urodziłem się 26 maja 1944 r. nad ranem około godziny 4.00 przy ul. Narutowicza 3. Kiedy miałem kilka tygodni przed nadejściem nawałnicy frontu schroniliśmy się wszyscy w parstku1 Wolskich i czekaliśmy z całą rodziną: babcią Rozalią, dziadkiem Tomaszem, ciocią Ziutką i Heleną Wolskimi, moją mamusią Gabrysią z Wolskich Netczukową i tatusiem Eugeniuszem, który siedział przy wyjściu. W pewnym momencie zacząłem mocno płakać. Babcia powiedziała – "Dziecko wyczuło trwogę, zaraz się zacznie. Tak też się stało".
    W czasie ostrzału miasta wydarzył się mały epizod. Zuzanna Wolska wybiegła z parstka i pobiegła do domu by ratować zupę zostawioną na kuchni. W momencie gdy wbiegła do domu przez okno na kuchnię padły strzały i porozbijały garnki. Ciotka wróciła z powrotem do parstka wywołując zamieszanie. Po półgodzinnej kanonadzie, mój tatuś siedzący przy wejściu i opierający się o duży kosz do ziemniaków uniknął cudem śmierci. Do parstka, wpadł odłamek z jakiegoś pocisku, który odbił się rykoszetem o kabłąk kosza od ziemniaków i trafił w ścianę. Najwyraźniej kabłąk od kosza uratował tatusiowi życie. Obok parstka na podwórku wbił się kawał szyny kolejowej, która najwyraźniej przyleciała po potężnej eksplozji, która wstrząsnęła całym miastem, parstkiem i nami wszystkimi.
    Jak widać już jako niemowlę poznałem trwogę działań wojennych i mogę z całą powagą powiedzieć, że jestem dzieckiem wojny. Byłem dzieckiem bardzo żywym, dziś powiedziałoby się, że byłem nadpobudliwy. Mamusia mówiła mi, że wynikało to z tego, że w czasie wojny, gdy miałem kilka tygodni dostałem spazmów podczas wtargnięcia Gestapo do domu dziadków. Zostałem wyrzucony przez hitlerowca z kołyski na podłogę. Mamusia bała się, że gestapo zastrzeli mnie za mój spazmatyczny płacz. Dziadek Tomasz Wolski i babcia Rozalia zostali pobici przez gestapowców. Aresztowali tatusia, na podstawie donosu kogoś z rodziny tatusia. Oskarżyli go o ukrywanie Żydów. Babcia Wolska wielokrotnie składa wyjaśnienia Niemcom i błagała o wypuszczenie swojego zięcia przekonując, że jest niewinny. Front zbliżał się do miasta, a prośby dziadków Wolskich przyniosły skutek i tatusia wypuszczono szybko.
    Niedługo po nasileniu się prześladowań Żydów tatuś znalazł pewnego Żyda chowającego się w ustępie. Prosił on o ukrycie ofiarowując w zamian czapkę pełną kosztowności i pieniędzy. Ponieważ tatuś mieszkał w małym domu Wolskich z całą ich rodziną, gdzie nie było nawet miejsca dla nich samych, z bólem, ale odmówił Żydowi pomocy. Złe relacje rodzinne z Netczukami też odbijały się na sytuacji mojego tatusia i od czasu gdy został zmuszony do tzw. okupanckich Junaków, czyli do Baudienstu, nieustannie był na oku okupanta. Tatuś potem mówił mi, że ktoś inny pomógł temu Żydowi, najpierw przyjął kosztowności, a niedługo potem ze strachu wydał Żyda Niemcom. Tatuś wiedział kto to zrobił, ale nie chciał o tym mówić. To była kwestia sumienia tego, kto tego dokonał, poza tym ta osoba dawno już nie żyje.
    W 1945 r. został podpisany projekt na budowę nowego domu rodziców przy ul. Młynarskiej 40. Było to miejsce na końcu miasta. Najbliższe budynki to młyn i domostwo wujostwa Biernackich w odległości 250 m w prostej linii. Dom miał być drewniany i w tymże już roku rozpoczęto jego budowę.
    W 1946 r. urodziła się siostra moja siostra Wiesia (Maria Wiesława Netczuk), a ja już w mniejszym stopniu byłem w zainteresowaniu rodziców.

Rozdział II - Pamiętam jak dziś (1947-1948)

    Cdn.

Strona w budowie. Zapraszamy wkrótce.

© 2012 Tadeusz Netczuk

Pszczelarz - spis treści

Certyfikaty
Wspomnienia
Wiersze
Rysunki









































1 parstek – zazwyczaj wiejska ziemna piwnica z kamiennym lub ceglanym sklepieniem i ścianami, przeznaczona do przechowywania warzyw i owoców.








© 2008 Netczukowie - Pasieka Rodzinna Tadeusza Netczuka od 1970. All rights reserved unless otherwise noted.