Tomik wierszy, pt.:
Wspomnień
czar. Zobacz też inne
tomiki.
Tрі
Рози
Бiло-голубенькi
нашi прaпори,
червоним прiкрашени.
Срібні підкова, стріли
на голубенькoм полі положeни.
Меч зламаний рукою збройною
кровоточит кровю невинною.
Звідки ми є, коли наш рід прібив.
Iз за Припяті з Волині
в шісьтнадцяaтому столeті
до Межиречa тут ми прибилi.
Tеперже ў Межиречі чeтиристa
ўже лет наш польский дiм.
Гіднoсьть гордиться нiм
також на ciнoм полі Розами трeма.
Речпосполіта батьківщиною,
а Польща нашою матeнькою.
Звідки ми є, коли наш рід прібив.
Iз за Припяті з Волині
в шісьтнадцяaтому столeті
до Межиречa тут ми прибилi. |
Trzy
Róże
Biło-hołubeńki
naši prapory,
čerwonym prikrašeny.
Sribni pidkowa, striły
na hołubeńkom poli położeny.
Meč złamanyj rukoju zbrojnoju
krowotočyt krowju newynnoju.
Zwidky my je, koły nasz rid pribył.
Iz za Prypjaci z Wołyni
w šiśtnadciatomu stoleti
do Meżyreča tut my prybyli.
Teperże ŭ Meżyreči četyrysta
ŭże let nasz polśkyj dim.
Hidność hordyćsia nim
takoż na sinom poli Rozamy trema.
Rečpospolita baćkiwščynoju,
a Pol´šča našoju mateńkoju.
Zwidky my je, koły nasz rid pribył.
Iz za Prypjaci z Wołyni
w šiśtnadciatomu stoleti
do Meżyreča tut my prybyli. |
1. Nowe buty
2. Dwa Krzyże...
3. Podlasie
4. Powroty
5. Jedna zdrowaśka
6. Wspomnienia
7. Mój kraj moje Podlasie
8. Trzynastu Świętych
9. Mamo!
10. Wspomnień czar
Nowe buty
Nowe kalosze od mamy otrzymałem
Wyszedłem po deszczu na podwórze
Ciepło w nogi miałem
Sądowałem głębokie kałuże
Lecz jakiś zły chochlik mnie podkusił, no cóż,
W buty wody nabrałem i lanie dostałem
(11.2008)
Dwa Krzyże...
Dwa Krzyże stały na rozstaju dróg
Byłyście drogowskazem i bramą do miasta
Spragnieni ducha i wypoczynku
Siadając przy was ulgi doznawali
Wierzący w Boga czapkę zdejmowali
Źli patrząc na krzyże lepszymi się stawali
Lecz po latach chylące się krzyże zlikwidowano
Bo nowe nastało i wyobraźni zabrakło
(11.2008)
Podlasie
Ziemio Międzyrzecka,
Wśród rzek, pól, łąk i lasów usłana!
Ziemio Podasia,
Byłaś Świętymi obdarzona,
kroplami łez skropiona.
Chciałaś do wiecznej chwały,
Lecz zaborcy Ci nie
dali,
Twoje Dzieci poniewierką chłostali.
Opuszczali Cię to wracali.
Tak bardzośmy Cię kochali.
Gdy Korab* padł, wolność nastała,
Umysły krnąbrnych rozjaśniały.
Trudnne lata odbudowy nastały,
Zbrukani, niegodziwi powstali
Nie bacząc na krzywdy.
Wolni Ojcowiznę odbudowali,
Bo Boga kochali.
(07.2007)
* Tak mój tatuś nazywał przywódców
ZSRR: Kosygina, Breżniewa i Andropowa.
Powroty
Są
to wspomnienia mych dziecięcych lat,
takich jak zostały
zapamiętane w mojej wyobraźni.
Są to powroty do mego
kochanego miasta,
i okolic Międzyrzeca
Podlaskiego.
Mgła otula nastający świt,
Zorza poranna odsłania zasłonę mroku,
To przesilenie nocy i dnia.
Budzi się dzień, kur pieje.
Drzewa ożywają,
Liście nerwowo strząsają rosę,
To wrony, gawrony, kawki i sroki,
Rozpoczynają kra –
gadanie,
Piękna rozmowa ptasia –
Co przyniesie nam dzień.
Odlatują w ciszy na żerowanie,
Poranek się kończy – gdy gołąb zagrucha.
Nowa fala śpiewu – to
wróble ćwierkają.
Kłótnią witają poranek,
Wturóją im inne ptasie
trele,
A Słońce na niebie.
Na nieboskłonie zawisł wiosny posłaniec
Skrzydłami machając.
Jak ręką na pożegnanie,
Śpiewając skowronie trele.
Krowa ryczy, świnia pochrząkuje,
Ranek do pracy wzywa.
Z komina ku niebu czarna wstęga się wije,
Człowiek wstał – to miłość
budzi nas do życia.
Mgła ustępuje, słońce wysoko,
Rosa jak srebro – piękny dzień będzie.
Takie pamiętam poranki Podlasia,
Myśli błądzą w przeszłości, oko łzawi.
Ach to były piękne czasy.
(07.2008)
Jedna zdrowaśka
Jak
krótka jest pamięć o tych, co polegli za wolność.
Gdy napotkasz taką
mogiłę, pomódl się,
Może przyczynisz się do
zbawienia Twej duszy.
Stanął przy mogile w lesie,
Narwał pęk kwiatów polnych,
Pomyślał o Tobie szczerze,
Łza bezwiednie oczy zakryła, modlił się...
Ta jedna zdrowaśka
Dała Ci więcej łask odkupienia,
Niźli sto zdrowaśiek
Odmawianych bez zastanowienia.
Otwarły się nieba rozmiary miłości.
Poszedłeś do Ojca
Zdać relację swej słabości.
Święci Ci wybaczyli, żywi zapomnieli.
(11.2008)
Wspomnienia
Szukam – mam Cię przed oczami
Gdzie są dobre i niezapomniane dni
Spokojne i ciche Twe słowa
Które szeptałaś mi do ucha
A dziś szare dni jak czerń nocy
Nasilają się szukając prawdy
Miłości która została w szeptach
Niestraconych uczuć i dni wyzwolonych
W uniesieniu i dzikich oddechach
Tylu słów już dziś bez pokrycia
Nocy i dni zwariowanych
Cóż zostało z tego szczęścia
Dziś gdzie i jak mam szukać Ciebie
Nic mi po tym pięknym świecie
Błądząc szukam Cię w gwiezdnym pyle
Który się rozpłynął w czarnej mogile.
(29.12.2012)
Mój kraj moje Podlasie
Kraj Wołynia i Czarnej Rusi
Odpłynął nam już w zapomnienie
Domem dziś Podlasie – kraina niewielka
Jej wrogiem byli praszczurowie-Litwini
Moskale ze wschodu
Wielokroć Sybirem straszyli
Polacy i Rusini Unię miłości podpisali
Dziś rodacy zapomnieli że za Rzeczpospolitą
Unici swoją krew przelewali
Nie sprzeciwu wobec Króla i Korony
Lecz przeciw niesprawiedliwości jej możnych
My pamiętamy - Biała Janów Międzyrzec wszystkie Podlaskie
Chierarchowie Kościoła
Nie chcą obrzadku Ojców naszych
Lecz pamiętajcie Prałaci Wodzowie żeśmy
Pierwiej od Was Bgurodzicę na stepie chwalili
Za Wiarę życie oddawali
A nade wszystko Rzeczpospolitą kochali
Dziś – jej dzieci – dumnie patrzymy w przyszłość
Oczyszczeni przebaczeniem z nadzieją na wzajemność
(12.2008)
Trzynastu Świętych
Tym wierszem o
błogosławionych Męczennikach Unickich proszę aby wstawili się za mną i
moimi bliskimi u Pana Boga.
Rozstrzelani na klęczkach zostali
Pod Cerkwią przez carskich żołdaków
Baranki za grzechy swych oprawców
Koronę Chrystusa dostali
Przelaną krew w eucharystii zostawili
Bóg namaścił wielu wiernych
Szeregi Świętych zasilili
Pokutę za grzechy nasze odprawili
Za wstawiennictwem Najświętszej Maryi
Prosili Jej Syna aby dał im zwycięstwo
Nad cierpieniem męki ciała
I modlili się Zdrowaś Maryjo...
Wyjednaj u swego Syna
By wybaczył grzech zabijania
Bo nienawiść ich zaślepia nie wiedzą co czynią
Przecież jednego Boga i Wiarę mamy
My grzeszni padnijmy na kolana
Przez Świętych wołajmy
Ojcze nasz odpuść nam nasze winy
Ciebie Boga Żywego prosimy
Amen
(12.2007)
Mamo!
Mojej śp. Mamie i
Teściowej. Syn i zięć Tadeusz.
Tyś mnie na świat wydała
Tyś mnie chodzenia mowy i pacierza uczyła,
Tyś mi wzorem miłości i dobroci była
Pielęgnowałaś dobre obyczaje
Szanuj prochy przodków naszych ciągle mówiłaś
Bo krew Twoja z kropli krwi każdego Pradziada
Mówiłaś ciężka praca to cnota miłości
Uszlachetnia Cię od podłości
Ciężką pracą Bogu cześć oddajesz
Gdy nie pracujesz bardzo złym się stajesz
Mówiłaś Synu życie jest piękne
Lecz szanuj bliźniego pomóż mu w biedzie
Daj mu karmę dla ciała posil i ducha
Bóg Cię wysłucha będziesz bliżej zbawienia
Ileż to razy mówiłaś
Kochaj Ojca jak siebie samego
Mówiłaś życie jest jak gałązka róży
Z jednej strony – ból do kości
A z drugiej strony – zapach miłości
Bo ból i miłość są równe u Boga
Dziękuję Ci Mamo za Twój trud
Od mądrości Matczynej nie można uciec
Ona Cię dostrzeże w najgłębszej otchłani
By Cię ratować od niechybnej zguby
Mamo! Odeszłaś pustka po Tobie została
Gdzieś we mgle widzę stroskane Twe oblicze
Boisz się o mnie co przyniesie Mi życie
(03.12.2008)
Wspomnień czar
Wiersz dedykuję
Podlasiakom, przede
wszystkim tym z Międzyrzeca Podlaskiego, którzy już na stałe
opuścili tę piękną krainę, a ich powroty do tych rodzinnych stron są
tak rzadkie. Gdy odwiedzają groby swych bliskich, krewnych i
przyjaciół, wtedy to często wracają myślami do przeżytych tu
dziecięcych lat. I ja sam przywołuję wspomnienia, a one są mi potrzebne
niczym dzikiej kaczce woda. Choć na przestrzeni lat to piękno
bezpowrotnie zniszczono.
Gdzie rzeka Piszczka
Swą wstęgę rozwija
Tam powracają me myśli
A są tak ulotne jak sny
Z zaczarowanej bajki
Wątła moja wyobraźnia
Jak film przez oczy załzawione
W me serce wnika jak strzała Amora
I widzisz wszystko niczym w lustrze
Swe odbicie już nie młode.
Woda w tej rzece czysta
Płynie wolno i jest przejrzysta
Piasek w słońcu mieni się i skrzy
Na dołkach jej odcień jest cienisty
Niczym głębia zdradliwa
Wpatruję się w nią i widzę
Swe odbicie brodząc po kolana
Lub zanurzony po pas w wodzie
Z koszykiem w ręku lub kolebką
Łowię ryby małe
Pamiętam chlupot nogi
Koszyk z wody wyciągany
Z uśmiechem lub grymasem na twarzy
Z sercem bijącym i błyskiem w oku
Że coś się w nim rusza i szykuje do skoku
Budowa tamy z darni i błota
By woda powyżej kolan się podniosła
Potem biorę rozbieg i ze skarpy skaczę
W sam środek stada kiełbi które
Rozpierzchały się na boki niczym ptaki...
Czemu te sny Królowo Podlasia
Powracają do mych myśli
Wspomnień chwila tak gardło pali
A ślina przełyk zatyka
By w oku łzę powstrzymać...
Trawa zielona – nie ta sama
Dzikość rzeki w rów wtłoczono
Gdzie te ryby w rzece i kwiaty na łące
Ach ten człowiek – wszystko zniszczono
Został mi tylko wspomnień czar
(20.07.2012)
Strona w budowie. Więcej
wierszy wkrótce.
© 2012 Tadeusz Netczuk